niedziela, 13 października 2013

Odcinek trzeci

Na początku chciałam przeprosić, że tak długo nic nie pisałam. Niestety, szkoła, nauka, obowiązki i brak sił do pisania o tym decydowały, jednak teraz, gdy mam o jeden dzień dłuższy weekend spięłam się i napisałam tą notkę. Jest krótka, za co strasznie przepraszam, ale myślę, że na dniach pojawi się kolejna i będzie na pewno dłuższa.
Kazuma siedział na balkonie i palił papierosa. Myślał nad tym, co się wydarzyło, i trochę żałował. Przecież obiecał sobie, że relacja z tym chłopcem nie będzie tak wyglądać. Nie chciał mu zrobić krzywdy, jednak myśli, które przychodziły do jego głowy mimowolnie nie dawały mu spokoju. Myśl, że mógłby zakochać się w jego młodej i, bądźmy szczerzy, bardzo uroczej pokojówce, przyprawiała go o mdłości i doprowadzała do furii. Ten chłopiec miał być jego. Pragnął go całym swoim ciałem i duszą. Porwał go, udawał złego, prawie go zgwałcił, tylko po to, by go mieć. Za wszelką cenę. Zakochał się w nim, gdy tylko go zauważył. Gdy zauważył młodego, wyszydzanego chłopca stojącego koło szkoły, obok której przechodził, wiedział, że pokocha go całym sercem i da mu wszystko, czego tylko sobie zażyczy. Jednak pewne jest, że nie okaże mu tych uczuć teraz. Mógłby go wyśmiać, uznać za słabego, albo po prostu odrzucić, a to zniszczyłoby go i mogłoby sprawić, że naprawdę byłby agresywny. Nie, teraz nie otworzy się przed nim. Musi zrobić wszystko, by Haruto został z nim, nawet jeśli miałby go przetrzymywać przykutego do ściany piwnicy.
Z tym mocnym postanowieniem zebrał się w sobie, wyrzucił już dawno zgaszonego papierosa i wrócił do pokoju, w którym zostawił płaczącego i roztrzęsionego chłopca. Myślał, że do tej pory Haruto już się pozbiera, ewentualnie będzie trochę wystraszony. Jednak bardzo się mylił. Dzieciak siedział na łóżku z kolanami pod brodą, wciąż szlochając i krztusząc się własnymi łzami. Gdy spojrzał na Kazumę swoimi wielkimi, czerwonymi od łez oczami, mężczyzna przeraził się. Jak mógł wyrządzić mu taką krzywdę? Dlaczego zrobił to temu niewinnemu chłopakowi? Chciał go przeprosić, ale kompletnie nie wiedział, jak to się robi. Nigdy nikogo nie przepraszał, nawet nie żałował swoich czynów. Teraz jednak poczucie winy dręczyło jego sumienie. Niepewnie podszedł do łóżka i usiadł obok. Chwilę się wahał, ale w końcu zdecydował się wyciągnąć rękę do młodego. Niestety, starania poszły na marne, ponieważ ten widząc rękę mężczyzny przestraszył się i odsunął jak najdalej. Kazumie było go z jednej strony żal, ale z drugiej zaczynał się irytować, że ten odrzuca jego pomoc. Postanowił przysunąć się na tyle blisko, by Haruto nie mógł już uciec. Kiedy tak zrobił, ten spojrzał na niego przerażony, ale pozostał w bezruchu.
-Ja…-Kazuma zaczął, ale bał się, że nieodpowiedni dobór słów doprowadzi do katastrofy.-…przepraszam. Następnym razem Cię ostrzegę.
-Ostrzeżesz?-Haruto pisnął cieniutkim głosikiem.
-Ta. Ostrzegę. Pamiętaj, że nie jesteśmy tu na równych warunkach.-nie mógł mu okazać jakiejkolwiek czułości, choć miał na to wielką ochotę.-Zrozum to. Jesteś moją własnością.
Kazuma był pewien, że chłopiec będzie smutny po tym, co usłyszał, jednak nie spodziewał się tego, co się wydarzyło. Haruto wybuchł płaczem, po czym… rzucił się na Kazumę i mocno przytulił do jego brzucha, kładąc głowę na jego kolanach.
-Proszę…-jęknął, połykając łzy.-Błagam, nie krzywdź mnie. Wiem, że jestem beznadziejny, ale nie rób mi złych rzeczy.
Kazuma opuścił głowę. Gdyby nie to, że jego włosy były dość długie, Haruto na pewno zauważyłby, że w jego oczach pojawiły się łzy. Czuł się okropnie. Ranił go tylko dlatego, że sam się bał zranienia. Chciał przestać. Ale jeszcze nie teraz.
-Mały…-zaczął.-Bądź grzeczny, a nic Ci nie zrobię specjalnego… Rozumiesz?-jego głos był suchy i stanowczy.
-T… tak… postaram się.-widać było, że to nie to, co chciał usłyszeć, ale mimo wszystko trochę się uspokoił.
-Ok. To teraz idź do łazienki i się trochę odśwież, dobra?-Kazuma starał się być troszkę łagodniejszy, ale wciąż szorstki. Niestety, jego ton nadal był suchy. Na szczęście Haruto nie wyglądał na wyjątkowo przejętego z tego powodu. Znów popatrzył na jego twarz, i lekko pokiwał głową. Wyglądało to trochę tak, jakby młody mężczyzna miał w sobie jakąś część uroku małego szczeniaczka.  Kazuma patrzył na niego i dłuższą chwilę ze sobą walczył, ale ostatecznie nie wytrzymał. Patrząc wciąż w oczy chłopca jak zahipnotyzowany dotknął delikatnie jego policzka, po czym przysunął się i pocałował go. Najpierw delikatnie, tylko musnął wargami jego usta, lecz gdy zauważył brak oporu z drugiej strony nie mógł się już powstrzymać. Przyciągnął go do siebie i pochłaniał jego usta, dotyk, całe ciało. Nawet jeśli chciał, nie mógł się już powstrzymać. To było jak narkotyk. Choć wiedział, że nie może pragnął go coraz bardziej i potrzebował coraz więcej. Po chwili dotarło do niego, że przecież niedawno ten chłopiec płakał ze strachu przed nim. Delikatnie go puścił i zaczął się powoli odsuwać obserwując zachowanie Haruto. Nie wiedział, czy będzie spokojny, czy znów wybuchnie histerycznym płaczem.
-Ja… prze…-po chwili zrozumiał, że nie może go przepraszać. Jeśli ma być ostry i stanowczy, to do końca.-To znaczy… Idź już. Umyj się i zejdź na dół, na pewno jesteś głodny.
-Tak.-jego twarz nie miała żadnego wyrazu. Wyglądał tak, jakby nie było w nim w ogóle życia. Momentalnie wstał bez słowa i udał się do łazienki, która była przy samym pokoju. Gdy do niej wszedł, zamknął za sobą drzwi, po czym oparł się o nie plecami i osunął na podłogę. Nie wiedział co ma myśleć i czuć. Sądził, że pogodził się ze swoim losem, jednak gdy Kazuma chciał, by doszło do stosunku przeraził się. Nie znał go przecież ani trochę. Nie wiedział jaki jest, a póki co wydawał się być zimny i przerażający. Jednak… ten pocałunek. To było coś niesamowitego. To, jak język Kazumy delikatnie pieścił wnętrze jego ust sprawiało, że całe jego ciało drżało z podniecenia i przyjemności, jaką odczuwało. Ten mężczyzna nie był taki zły. W końcu do niczego nie doszło, nie skrzywdził go, a na te pocałunki Haruto się przecież godził. Podobały mu się. Chciał, by trwały dłużej. Tak. Chciał przy nim zostać. Ten mężczyzna dawał mu to, czego nikt inny nie chciał dać. Dawał uczucie, namiętność, pożądanie. Nikt inny go nie chciał, wszyscy tylko kpili i wyszydzali. A Kazuma zabrał go od tego i dał coś, może nie do końca to, czego można by oczekiwać, ale jednak coś ważnego, zapełniającego tą bolesną pustkę w sercu.
Chłopiec wstał, podszedł do umywalki, spojrzał w lustro. Wyglądał strasznie. Twarz brudna, cała w śladach po łzach, oczy czerwone i podkrążone, włosy w kompletnym nieładzie. Nie mógł tak strasznie wyglądać! Szybko przemył twarz zimną wodą, dzięki czemu zaczerwienienia poznikały, przeczesał włosy palcami. Uspokoił się trochę i wyszedł z łazienki. Kazuma czekał na niego już pod drzwiami, opierając się plecami o ścianę i paląc papierosa.
-Dobrze, że już jesteś. Szybko Ci poszło.-Haruto przemilczał to. I tak wiedział, że wygląda tragicznie, więc nic więcej nie mógł zrobić.-Mamy parę rzeczy do zrobienia.
-To znaczy co?-zapytał zaciekawiony. Mogło go czekać coś przyjemnego?
-Najpierw chodźmy coś zjeść, potem Ci wszystko opowiem.-złapał chłopca za rękę i pociągnął za sobą w stronę schodów.
Haruto nie wiedział, co go czeka i co przyniesie przyszłość. Wiedział jedno- choćby nie wiadomo jak źle było, wreszcie nie będzie samotny.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Odcinek drugi

A więc, napisałam kolejny odcinek, mam nadzieję, że się spodoba.
To, że w tak krótkim czasie zyskałam tą liczbę wejść na bloga jest niesamowicie motywujące do pracy.
Oraz dziękuję za pierwsze słowa uznania, to takie miłe ^^
Zapraszam do dalszego czytania ;)

Wciąż jechali. Droga dłużyła się niemiłosiernie i Haruto coraz więcej rozmyślał, coraz bardziej się denerwował i coraz mniej rozumiał siebie. Dlaczego chciał odwzajemnić pocałunek tego potwora? Dlaczego mu się to podobało?! On był przystojny. Wysoki, umięśniony, teraz zauważył, że posiadał jeszcze kolczyk w uchu, co strasznie go pociągało. Ale to do cholery nie jest powód, by mu ulegać w takiej sytuacji!
Może to spowodowane tym, że nigdy żaden mężczyzna się nim nie zainteresował? Od zawsze wiedział, że jest przystojny. W czasach szkolnych nie było dnia, by nie krążył za nim wianuszek dziewczyn zakochanych w nim do granic możliwości. Ale nigdy go to nie ruszało. Nie obchodziły go karteczki, które masowo dostawał na walentynki, serduszka podrzucane do torby, szafki szkolnej. Zawsze je olewał. Może je tym ranił… Ale niby czemu miał się zmuszać do czegoś, czego nie chciał? Z czasem wszyscy zaczęli podejrzewać,  że Haruto jest innej orientacji. Niektórzy dopytywali, ale on nawet na to nie reagował. Jednak w końcu stało się najgorsze. Całej sytuacji zaczęli się domyślać rodzice.  Wypytywali, dlaczego nie wychodzi na randki, nie spotyka się z nikim, nie przedstawił im żadnej dziewczyny. Zazwyczaj odpowiadał wymijająco, jednak pewnego wieczoru rodzice długo nie dawali mu spokoju, więc już nie wytrzymał i wybuchł. Wykrzyczał im prosto w twarz, że żadnej dziewczyny nie ma i nie będzie, bo go zwyczajnie nie interesują. On woli chłopców. Jednak nigdy z żadnym nie był, ponieważ wiedział, że rodzice go za to znienawidzą. Po wypowiedzeniu tych słów zapadła cisza, która trwała chyba wieki. Haruto miał cichą nadzieję, że rodzice zrozumieją i zaakceptują go takim, jaki jest. Jednak pomylił się. W ciągu tygodnia podjęli decyzję-chłopak ma się jak najszybciej wynieść z domu i zapomnieć o nich.  Nie mógł się z nikim kontaktować, nie odwiedzać ich. Miał zniknąć tak, jak gdyby nigdy nie mieli syna. To była bardzo bolesna sytuacja dla niego, jednak się z nią pogodził. Znaleźli mu mieszkanie i opłacali dopóki nie znalazł pracy. I może ta praca byłaby dla niego ratunkiem. Gdyby nie to, że dzień wcześniej ją stracił. To wszystko tak bardzo go denerwowało. Był nikim. Nic niewartym śmieciem. Może powinien dziękować losowi, że przytrafił się człowiek, który zabrał go od tego wszystkiego? Co z tego, że zrobi z niego seksualną zabawkę. Co z tego, że będzie go traktował jak psa. Nie będzie patrzył na niego krzywo tak jak wszyscy, którzy dowiadywali się, że Haruto jest gejem. Nie znienawidzi go tak jak rodzice, za to, że nawet nie może spojrzeć na dziewczynę. Jego życie i tak już nie było nic warte. Nigdy nie było. Widać tak musi być i będzie. A on nie zamierzał się temu przeciwstawiać. Pozwoli temu mężczyźnie na wszystko czego chce. Ale… Może przydałoby się cokolwiek o nim wiedzieć?
-Em…-to, co chciał zrobić Haruto, nawet jemu wydawało się idiotyczne. Jednak coś w nim nie pozwalało mu się powstrzymać.
-Czego?-warknął kierowca.
-Ja… ja chciałem się tylko zapytać, czy mogę wiedzieć jak masz na imię.
Haruto zauważył, że to pytanie musiało go chociaż trochę zdziwić i zbić z tropu.
-C..co?! Skąd takie pytanie? Na cholerę Ci to?!-zapytał wściekły.
-Po prostu skoro zamierzasz mnie więzić… Panie-to durne słowo nie chciało mu przejść przez usta.-Chciałbym coś o Tobie wiedzieć. Chce wiedzieć, z kim mam do czynienia.
-No… dobra-uspokoił się trochę i poluźnił uścisk na kierownicy, ponieważ jego palce były aż sine.-Ja… Mam na imię Kazuma… Mam 25 lat. Tyle możesz o mnie wiedzieć. Więcej Ci nie powiem, rozumiesz dzieciaku?
-Tak…-Haruto trochę posmutniał. Liczył, że dowie się trochę więcej, że lepiej go pozna zanim będą raze…O czym on myśli?! To idiotyczne! Haruto, idioto, przestań! Nie możesz nic do niego czuć! To zły człowiek, który Cię porwał i zamierza więzić nie wiadomo ile! Niby o tym wiedział, ale… Czul pewną wdzięczność, ponieważ teraz już nie będzie sam. Nareszcie będzie ktoś, kto zwróci na niego uwagę, nieważne jaka by ona była.
-Ej, księżniczko, ocknij się, jesteśmy na miejscu.-Kazuma wyrwał go z rozmyślań.-Wysiadaj.
Stali właśnie na posesji wielkiej willi, otoczonej ogromnym murem, przez który nikt nie mógł się przedrzeć. To było jak więzienie. Monstrualny dom, gęsty ogród, prawie jak las i mury, którymi równie dobrze mógłby być otoczony średniowieczny zamek.
-Ty… Ty tu mieszkasz?-nie mogłem uwierzyć. Kazuma nie był byle kim. Musiał zarabiać bardzo dobrze, by móc pozwolić sobie na taki dom.
-Ta…-odparł, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Jasne! Przecież wszyscy teraz mają takie domy.-I od teraz Ty też. Choć „mieszkać” to chyba niezbyt trafne określenie. Bardziej pasuje „służyć”.-Uśmiechnął się do niego we wręcz obleśny sposób, po czym złapał za rękę i zaciągnął za sobą do drzwi.
W środku wszystko wyglądało jeszcze lepiej i kosztowniej niż na zewnątrz. Wielki hol, z którego można było zauważyć ogromne schody wiodące na pierwsze piętro, wejście do salonu i dalej drzwi do jadalni. Haruto chciał się dokładniej rozejrzeć i wszystkiemu przyjrzeć, jednak Kazuma zatrzymał się tylko na chwilę by się rozejrzeć, jakby obawiał się, że ktoś ich zauważy, po czym zaciągnął biednego chłopca na górę.
Na piętrze znajdowała się masa identycznie wyglądających drzwi, oraz schody wiodące jeszcze wyżej. Mężczyzna przystanął na chwilę, zamyślił się, po czym chyba stwierdził, że nie ma potrzeby wchodzenia wyżej, więc zaczął wchodzić do każdego z pokoi, oglądał je chwilę, po czym rezygnował i przechodził do następnego.
Pokoje miały bardzo podobny metraż, jednak każdy z nich zupełnie się różnił. W jednym znajdowały się jasnobłękitne ściany, drewniane łóżko, nad nim jakiś pejzaż, obok stolik nocny, a w koncie szafa. Okna przysłonięte były delikatnymi firankami. Bardzo przyjemny pokój gościnny.  W innym można było znaleźć ogromne łoże jak dla pary królewskiej, kolosalnych rozmiarów szafę i nic więcej. Taka jakby sypialnia. W następnym jedyne co można było zauważyć to stolik, dwa krzesła i mnóstwo regałów z książkami. No proszę, miał nawet bibliotekę. Haruto poczuł się trochę zazdrosny. Zawsze chciał mieć pokój tylko i wyłącznie z książkami, ale w jego malutkim mieszkanku nie było na to możliwości, a bez pracy nie miał szans na inne.
Weszli już do ponad dziesięciu pokoi, a Haruto dalej nie wiedział po co ta wędrówka. W końcu zatrzymali się w jednym.
Prawdopodobnie najgorszym z możliwych.
Ściany były pomalowane farbą w kolorze krwistej czerwieni,  w oknach wisiały ciężkie, czarne zasłony, w kącie stało metalowe łóżko, do którego były przypięte… KAJDANKI?!
-Kaz…- chciał powiedzieć chłopiec,  jednak widząc minę mężczyzny szybko zmienił swój ton oraz to, co chciał powiedzieć.-P.. Panie… Co my tutaj robimy. O co chodzi?
-Oto Twój pokój.- powiedział śmiejąc się pod nosem.-W tym domu znajduje się ich wiele. Mogłem dać Ci wybór… ale tak jest o wiele zabawniej.-podszedł do niego, objął jedną ręką w pasie, przy czym drugą bawił się kosmykiem jego blond włosów i szeptał mu do ucha.-Wygląda bardzo uroczo, prawda? Jest idealny dla Ciebie. Posłuchaj. Możesz tu być całkiem swobodny. Korzystaj ze wszystkiego, co chcesz. Pod warunkiem, że będziesz robił co Ci każę.
-A jeśli nie?-wyjęknął Haruto i zaraz tego pożałował. Kazuma złapał go za nadgarstki, pociągnął w stronę łóżka i rzucił go na nie, po czym położył się, przygniatając przerażonego chłopaka swoim ciałem. Wciąż trzymając go jedną ręką za nadgarstki przytrzymywał mu ręce nad głową, a drugą rękę włożył pod jego koszulkę. Powoli błądził dłonią po płaskim brzuchu, zahaczając czasem o sutki, co wywołało u Haruto mieszane uczucia. Z jednej strony paraliżował go strach, bo nie wiedział do czego dąży mężczyzna, którego tak na dobrą sprawę w ogóle nie zna i który dziś go porwał. Jednak z drugiej strony ten dotyk, delikatne pieszczenie jego ciała, były czymś nowym i bardzo przyjemnym. Przez chwilę walczył ze sobą, jednak w końcu się poddał i oddał  całkowicie nowemu uczuciu. Nikt nigdy nie dotykał go w ten sposób. Kazuma zauważył to, co czuje chłopiec. Przez chwilę jeszcze gładził jego tors patrząc, jak twarz Haruto wykrzywia się delikatnie pod wpływem przyjemnych doznań. Jakiś czas patrzył w jego oczy, po czym pocałował go, z początku delikatnie, ale z chwili na chwilę pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i natarczywy. Tym razem „ofiara” nawet nie próbowała się opierać. Od razu z wielką chęcią otworzył usta i pozwolił, by jego oprawca, a raczej jego właściciel bawił się do woli jego językiem, dotykał go, zataczał wokół niego kółeczka swoim językiem, delikatnie chwytał zębami. Wahał się, czy puścić jego ręce wciąż uwięzione w uścisku silnej dłoni. Bał się, że wtedy chłopak go odepchnie, a za to będzie musiał go karać, czego sam średnio chciał. Jednak zaryzykował. Ten jednak zamiast próbować się szarpać i uciekać, objął go wokół szyi, przyciągając jeszcze bliżej do siebie. Kazuma coraz bardziej się podniecał, czul, jak jego penis powoli staje się coraz większy i twardszy. Już chciał powoli rozbierać chłopca, gdy nagle…
-Panie Kazu… -brzęk tłuczonego szkła było słychać zapewne w większej części domu.
Kazuma zerwał się, poprawił lekko pomięte ubrania i obciągnął jak najniżej bluzę, by ukryć swoją erekcję.
-Ty idiotko! Mówiłem Ci, żebyś tu nie przychodziła! Wynoś mi się stąd!
-T… Tak jest.-Haruto podniósł się, by lepiej się przyjrzeć osobie, która im przeszkodziła, jednak gdy wstał na tyle, by zauważyć coś poza plecami jego Pana, zdążył zauważyć jedynie rąbek damskiego fartuszka pokojówki i stłuczony wazon na podłodze.
-Kto to był?-zapytał zaciekawiony Haruto.
-Nikt taki.-odwarknął. Jednak gdy zobaczył przestraszoną i zawiedzioną twarz chłopca, odczekał, uspokoił się trochę i dopiero postanowił odpowiedzieć.-Ehh… Mieszkam tu sam, sporo pracuję, nie mam ochoty zajmować się wszystkim sam. Więc pracuje tu ona. Ma na imię Keiko, z tego co wiem jesteście w podobnym wieku.
-Oh… to fajnie.-uśmiechnął się pierwszy raz chłopak.-Będę mógł się z nią zaprzyjaźnić.
Z początku ten pomysł dla Kazumy nie wydawał się taki zły, lecz po chwili dotarło do niego, co się może zdarzyć, eksplodowało w nim coś. Coś tak strasznego i okrutnego, że Haruto widząc to zaczął powoli odsuwać się od mężczyzny. Ale on był szybszy. Momentalnie złapał chłopca za dłonie, przyciągnął do barierek łóżka i skuł kajdankami. Wierzgał, rzucał się, próbował kopnąć go, jednak był zbyt mały i słabowity by móc cokolwiek zrobić tylko nogami. Bał się. Tylko dlatego usiłował się uwolnić. Wiedział, że nie ma szans, ale wiedział też, jak straszna krzywda go czeka, jeśli nie kupi  sobie choć trochę czasu, by Kazuma ochłonął. To jednak nic nie dało. Mężczyzna nie uspokoił się ani odrobinę. Gdy już udało mu się okiełznać spiął nogi chłopca pasami, które ukryte były pod łóżkiem i zaczął siłować się z jego paskiem  od spodni. Ma gdzieś, czy ktoś wejdzie i ich zobaczy. Nie obchodziło go, że chłopak nie jest na to gotowy. Wszystko przestało istnieć. Liczyły się tylko jego potrzeby, które zamierzał zaspokoić. W końcu odpiął jego pasek od spodni. Z triumfem spojrzał na Haruto. W jego oczach zobaczył tylko ból i strach. Wcześniej go to poruszało. Sprawiało, że łagodniał. Jednak jego wyobraźnia pokazała mu coś tak strasznego, że nie zamierzał się powstrzymywać. Po policzku chłopca spłynęła łza.
-Błagam… nie.-wyjęknął wciąż starając się nie poddawać.
-Nie błagaj.-odparł obojętnie mężczyzna.-Już za późno.

piątek, 16 sierpnia 2013

Odcinek pierwszy

Witajcie!
Jestem Akuma, a to moje pierwsze opowiadanie yaoi. Mam nadzieję, że wielu osobom przypadnie do gustu. Wszelkie uwagi, skargi zażalenia piszcie na dole w komentarzach ;)
To tyle!
Zapraszam do czytania pierwszego (krótkiego) odcinka!

Był czerwcowy wieczór, gdy Haruto wybrał się na spacer. Ciepły wiatr owiewał jego szczupłą twarz mierzwiąc długie do ramion włosy. Ciało w mroku nocy wydawało się jeszcze wątlejsze niż było naprawdę. Był to naprawdę przystojny mężczyzna. Trochę niski, szczupły, zadbany, dobrze ubrany. Twarz miała lekko kobiece rysy: delikatny nosek, pełne usta, piękne, niebieskie oczy. To wszystko z dodatkiem delikatnych blond włosów sprawiało, że każda kobieta mogła być jego. Jednak, co z tego, kiedy on żadnej nie chciał? Doskwierała mu samotność. Cale mieszkanie przepełnione pustką i nim, który nie miał najmniejszego pojęcia jak ją zapełnić. Spacer zawsze odrywał go od tej smutnej rzeczywistości. Pozwalał spojrzeć na wszystko z dystansem. Muzyka, która zawsze grała w jego słuchawkach, koiła nerwy. Haruto rozmyślał o tym, jak to jest mieć kogoś, kogo się kocha i kto kocha Ciebie. Wszystko wydawało się takie piękne. Romantyczne spacery, randki, wspólne kolacje, upojne noce, śniadania w łóżku, czule słówka i wiele uczucia. Tak bardzo chciał tego doznać... Jednak sprawę komplikowało jedno-Haruto był gejem.
Idąc tak, popijając kawę zakupioną w jednym z barów i rozmyślając o swoich zmartwieniach nie zauważył nawet, że wyrosła przed nim jakby znikąd pewna postać, na którą oczywiście wpadł i wylał połowę zawartości kubka, która, na szczęście, była już dość chłodna.. Przeklinając w duchu swoją niezdarność, miał nadzieję, że tylko przeprosi i jak najszybciej się oddali. Jednak gdy spojrzał w twarz swojej "przeszkodzie" zrozumiał, że to nie będzie takie proste.
-No i jak Ty chodzisz?!-krzyknął na niego obcy mężczyzna. Wyjątkowo przystojny. Był wysoki, umięśniony, co było widać nawet pod dużą, szarą bluzą, która teraz miała na brzuchu dużą brązową plamę. Miał ciemną karnację, czarne włosy i czekoladowe oczy, w których można byłoby się zakochać, gdyby nie wydobywająca się z nich nienawiść, złość i chęć zagłady.
-Prze-przepraszam...-zająknął się Haruto. Był po części sparaliżowany strachem, a po części onieśmielony urodą mężczyzny.
-Przepraszam?! Na cholerę mi Twoje przepraszam! Patrz co zrobiłeś z moją bluzą!-był okropnie wściekły
-Naprawdę nie chciałem, zamyśliłem się i...
-Gówno mnie obchodzi czy chciałeś czy nie!-przysunął się bliżej do Haruto, który ze strachu cały zbladł.-Za to, co zrobiłeś, czeka Cię kara. Idziesz ze mną.
-Co?! Ale jak to?! Po co?!-Haruto był przerażony. Chciał nawet uciekać, ale obcy złapał go najpierw za kołnierz kurtki, a potem uwięził obie jego ręce na plecach, sprawiając przy tym dość mocny ból. Zastanawiał się, czy  nie wezwać pomocy, jednak jego przeciwnik szybko odgadł jego pomysł.
-Nawet nie próbuj uciekać czy wołać kogoś, bo zabiję Cię w tym miejscu i wyrzucę Twoje ciało do rzeki.-ta groźba wystarczająco poskutkowała.
-Proszę... Błagam. Zostaw mnie.-Haruto nie wiedział już co ma zrobić, by wydostać się z tej beznadziejnej sytuacji.
-Możesz prosić, błagać i co tam jeszcze chcesz. To nic nie zmieni. Pożałujesz tego, co zrobiłeś.-mężczyzna był nieugięty.
-A-ale ja nie chciałem. To był wypadek. Nie zauważyłem Cię…-teraz próbował się tłumaczyć.
-Wiesz co? W dupie mam Twoje wyjaśnienia. Zamknij się i bądź grzeczny to może nie skrzywdzę Cię tak bardzo.-mężczyzna spojrzał mu prosto w oczy. Haruto bal się go. Bal się jak nigdy nikogo innego.
-Co chcesz mi zrobić?-zapytał niepewnie. Obcy wciąż patrząc mu w oczy uśmiechnął się szyderczo oblizując  usta.
-Wiesz, masz pecha. Mam dzisiaj cholernie kiepski humor. Muszę go sobie jakoś poprawić.
-Ale jaki to ma związek ze mną?-był już zdenerwowany. Ten koleś jest nienormalny! Bo ma zły dzień to chce… no właśnie. Co on chce zrobić?-Czego Ty ode mnie chcesz?!
-Wiesz…-zaczął się śmiać tak, że Haruto się wzdrygnął.-Obserwowałem Cię trochę. Masz niezłą figurę jak na faceta. Zgrabne nogi i fajny tyłek.-mówiąc to uderzył go wolną ręką w tyłek. Żenującym było, że trzymał go jedną ręką, a to i tak wystarczyło, by Haruto nie mógł się ruszyć.
-Co?! Nie! Proszę Cię, zostaw mnie-w jego oczach pojawiły się łzy
-Zamknij się! I nawet nie próbuj beczeć! Idziesz ze mną i kropka.-po tych słowach rozejrzał się, czy nikt na nich nie patrzy i szybkim krokiem ruszył w stronę pobliskiego parkingu, na którym, jak się później okazało, miał zaparkowany samochód. Duże, czarne audi. Wepchnął go na przednie siedzenie pasażera, zmusił do zapięcia pasów, po czym zajął miejsce kierowcy i ruszył, wcześniej jednak zmuszając Haruto do zapięcia pasów. Zaczął obmyślać plan czy by nie odpiąć się podczas drogi i wyskoczyć z auta, jednak jego oprawca znów go uprzedził i zamknął drzwi tak, że tylko kierowca mógł je znów otworzyć.
Haruto był w pułapce. Nie mógł zrobić nic. Nie miał jak wezwać pomocy. Nikt by go nawet nie szukał, przecież nie miał rodziny, znajomych. Nawet zwierzaka, o którego by się martwił. Nawet w takiej chwili jego samotność dawała mu się we znaki. To było tak okrutne. Porwał go obcy mężczyzna z straszliwymi zamiarami i nikogo na całym świecie to nie interesowało. Przez chwilę jeszcze myślał co zrobić, by jakoś z tego wybrnąć. Cały czas trzymał pasy. Wpadł na jeszcze jeden pomysł. Już ostatni.
-Moja rodzina nie puści Ci tego płazem! Będą mnie szukać i odnajdą, a Ty zgnijesz w więzieniu.
-Rodzina?-uśmiechnął się patrząc wciąż na drogę.-Szczerze mówiąc, polowałem na Ciebie. Doskonale wiem, że żadnej nie masz, Haruto.
To był koniec. Dotarło do niego, że sytuacja jest beznadziejna. Nie mógł nic zrobić. Puścił pas i spokojnie położył dłonie na kolanach. Wyjście było jedno. Poddać się.
Gdy on zastanawiał się tak nad swoim życiem jego oprawca gnał już w najlepsze po autostradzie. Jechali już jakieś pól godziny, może więcej. Nie wiedział gdzie jest, nie miał ochoty patrzeć na znaki i zastanawiać się, czy może warto by było zapamiętać drogę i spróbować uciec. Męczyła go tylko ciekawość. Co się z nim teraz stanie?

-Proszę… powiedz mi. Co zamierzasz ze mną zrobić?-Haruto miał dość ciągłego zastanawiania się nad tym. Musiał wiedzieć. Chciał się przygotować na to, co go czeka.
Jego oprawca tylko westchną, widać lekko poddenerwowany, decydując się na zjazd na pobocze. Zgasił samochód i wysiadł. Haruto był lekko oszołomiony tym, co się dzieje. Mężczyzna obszedł samochód, podszedł do jego drzwi i je otworzył.
-Odepnij pasy i wysiądź.-chciał zaprotestować, jednak mina porywacza stanowczo tego odradzała, więc posłusznie zrobił to, co mu nakazano.
Gdy tylko wysiadł ten odwrócił go przodem do auta i pchnął na maskę. Haruto zaskoczony obrotem spraw znów próbował się wyrwać, jednak był to marny wysiłek. Po chwili namysłu chyba doszedł do wniosku, że znajdują się w zbyt ruchliwym miejscu na takie cyrki, więc podniósł go, otworzył tylne drzwi auta, wepchnął do środka i usiadł razem z nim, wciąż przytrzymując jego ręce.
-Posłuchaj. Od teraz jesteś mój, rozumiesz?-Haruto tylko otworzył szeroko usta ze zdziwienia.-Pytam, czy rozumiesz?!
-T…tak…
-Dobrze. To teraz słuchaj. Wiem, że jesteś sam, że nikt nie będzie Cię szukał. Dlatego właśnie Ciebie wybrałem. Będziesz małym, posłusznym zwierzątkiem w moim domu. Będziesz sobie w nim cicho żył, tak, by nikt o Tobie się nie dowiedział, w międzyczasie spełniając moje rozkazy. Dotarło? A i jeszcze coś. Masz mi mówić „Panie”. Rozumiesz?
-Tak… Panie…-Haruto nie wiedział czy się bać, czy odetchnąć z ulgą. Ma być „tylko” służącym. Już zaczynał się uspokajać, gdy nagle jego Pan wykonał niespodziewany krok. Pchnął go na siedzenie tak, że ten musiał się na nim położyć. Przytrzymał jego ręce nad głową i zbliżył się do jego twarzy. Uśmiechnął złowieszczo i szepnął.
-Nie myśl, że będziesz zwykłą służącą. Zresztą, zrozumiesz wszystko na miejscu. Jeszcze kawałek drogi przed nami, więc dam Ci małą podpowiedź.-po tych słowach pocałował go natarczywie. Jego gorące usta mocno przywarły do drobnych warg Haruto. Trwał tak chwilę, po czym z wielką silą wepchnął mu do ust język, dokładnie je penetrując i bawiąc się językiem chłopaka tak mocno, że ślina zaczęła spływać małą strużką po policzku ofiary.
Haruto, najpierw strasznie przerażony nie wiedział, co robić. Próbował się wiercić i zniechęcić do tego porywacza, jednak po chwili zrozumiał, że mu się to podoba. Już chciał odwzajemnić delikatnie pocałunek, gdy nagle mężczyzna odsunął się.
-Wystarczy, mały. Wsiadaj do przodu. I nie próbuj żadnych numerów, bo źle się to dla Ciebie skończy.-mówiąc to wyjął z kieszeni spodni niewielki scyzoryk.-Chyba nie chcesz, żebym pokiereszował Ci tą uroczą buźkę, prawda?
 -N…nie…-Haruto zbladł na myśl o tym, co ten nóż mógłby zrobić z jego ciałem.
-Nie… co?-czekał na kluczowe słowo.
-…Panie.
-Właśnie. Zapamiętaj, masz się tak do mnie zwracać.-obaj wysiedli i zajęli poprzednie miejsca, po czym ruszyli z wielką prędkością.
Haruto już wiedział.
Jego życie kompletnie straciło sens. Pozostało mu tylko pogodzić się z losem…
…i czekać na śmierć.